Szukaj na tym blogu

niedziela, 23 stycznia 2011

Nie ma świństwa, którego by zaoszczędzono rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej

Wydaje się, że nie ma świństwa, którego by zaoszczędzono rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej. Wszystko to w charakterystycznym ruskim stylu. Po zatonięciu „Kurska” na spotkaniu z rodzinami poległych marynarzy doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy wdową po jednym z oficerów a nadętym aparatczykiem. Skończyło się tym, że kobiecie zrobiono zastrzyk przez płaszcz na skutek czego upadła po czym wyniesiono ją z sali a rosyjskie media napisały o konieczności podania jej środków uspokajających. Na spotkaniu rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z premierem Tuskiem było podobnie jak w Petersburgu: kwestie czytano z kartki a na sali nie było mikrofonu, żeby czasem ktoś niewłaściwych pytań nie zadawał. Córka Zbigniewa Wassermana wyszła przed czasem i pewnie dlatego nikt ze szprycą nie gonił jej po sali według ruskich wzorców.



Z kolei Ewa Kochanowska, która ośmieliła się zapytać o bezpieczeństwo swojej córki została zbesztana przez premiera bo zadaje „haniebne pytania”. O tym, że obawy wdowy po śp. Januszu Kochanowskim nie są bezpodstawne świadczy wypowiedź litewskiego europosła Vytautasa Landsbergisa po zapoznaniu się z informacjami Marty Kochanowskiej: Bardzo dokładnie naświetliła Pani prawne machlojki w tej sprawie – na Pani miejscu wystrzegał bym się wypadku samochodowego. Cała ta scena jest jakby wzięta z Szekspira: oto rodziny ofiar spotykają się z kimś kto być może odpowiada za ich tragedię, boja się o swoich najbliższych i w odpowiedzi słyszą chamskie odzywki i kpiny pod swoim adresem.
Prokuratura wojskowa też nie zasypuje gruszek w popiele i na polecenie swoich rosyjskich przyjaciół wzywa i nakazuje oddanie w trybie pilnym pamiątek po najbliższych zabranych ze Smoleńska bez czego ludzie Putina nijak śledztwa dalej prowadzić nie mogą. Za taki sabotaż to u naszych wschodnich przyjaciół dwa lata łagru jak obszył.
Ze sfer rządowych i medialnych każdy w miarę swoich możliwości stara aby rodzinom ofiar w głowach się nie poprzewracało. Właśnie nadarzyło się kolejna okazja: na spotkaniu wigilijnym 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, generał Cieniuch (nomen omen) określił katastrofę jako „przykry incydent”. Przykro to tobie będzie podły chamie przebrany w mundur jak tylko z życia politycznego znikną twoi mocodawcy.
Ostatnio jednak rządowi propagandyści i wspomagający je dziennikarskie prostytutki przeszli samych siebie. W celu przykrycia kompromitacji rządu jakim był raport MAKu rozpętano w mediach kampanie pod tytułem: pazerne rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej chcą po ćwierć melona odszkodowania. Merytorycznie informacja ta nie ma żadnego uzasadnienia, ponieważ nie zakończyło się śledztwo i na jakiekolwiek ustalenia w tej sprawie przyjdzie długo poczekać. Mimo to odwołanie się do najniższych instynktów zdemoralizowanego tłumu przyniosło rezultaty. Portale internetowe zapełniły się mniej lub bardziej rozbudowanymi bluzgami pod adresem tych których bliscy polegli służąc państwu teraz obrzucającego ich błotem i organizującego przeciwko nim seanse nienawiści. Chciałbym zaapelować do wszystkich biorących w tym udział aby spojrzeli w lustro na swoje świńskie ryje- może to przynajmniej niektórych otrzeźwi.
Przeczytaj także:


Niedaleko pada jabłko od jabłoni http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/niedaleko-pada-jabko-od-jaboni.html

Donald Tusk wylazł z szafy http://adamkuz.blogspot.com/2011/01/donald-tusk-wylaz-z-szafy.html

Nikomu nie udało się osiągnąć tego, co osiągnął Tusk i PO  http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/nikomu-nie-udao-sie-osiagnac-tego-co_2112.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz