Współczesnych
wojen nie wygrywa się czołgami ale pijarem czego przykładem są
relacje z walk na wschodzie Ukrainy. To co tam się dzieje w
telewizji jako żywo przypomina osiągnięcia radzieckiego kina
batalistycznego w jego odmianie partyzanckiej. Pewnie ludzie Putina,
którzy to wszystko reżyserują uznali, że schematy fabularne tych
filmów świetnie się nadają do inscenizacji w Donbasie. Oczywiście
rosyjska sztuka rozwinęła się od tego czasu i poszła w kierunku
maksymalnego realizmu. W dawnych filmach trup dzielnych partyzantów
i ludności cywilnej mordowanej prze faszystów ścielił się gęsto,
w dzisiejszych przedstawieniach też wszystko jest oszustwem tyle, że
zwłoki i krew są jak najbardziej prawdziwe.
Pokazuje się je
zgodnie z wszystkimi kanonami sztuki filmowej tak jak pensjonariuszy
domu spokojnej starości w Ługańsku, którzy zamiast codziennej
porcji owsianki otrzymali dziewięć gram ołowiu. Na tym etapie
realizatorzy widowiska nie epatują krwią- na to przyjdzie jeszcze
czas. Widza nie można tak od razu zszokować bo się porzyga i nie
będzie chciał oglądać dalej. Dobry filmowiec wie, że trzeba to
robić stopniowo, najpierw pokazujemy łóżka i fotel na kółkach
przykryte białymi prześcieradłami pod którymi widz tylko domyśla
się zmasakrowanych ciał. Z czasem bodźce trzeba dozować silniej,
obrazy będą coraz bardziej krwawe aż w końcu zobaczymy na
przykład przedszkole pełne rozerwanych na strzępy dzieci a
wszystko to jak najbardziej autentyczne i bez żadnej lipy.
W tego typu
serialach ważna rolę pełni obsada, odtwórca jednej z głównych
ról-dzielnego dowódcy walczącego o wolność swego ludu został
obsadzony bezbłędnie. Igor Girkin to znany i ceniony w Rosji
specjalista od historycznych rekonstrukcji, świetnie prezentujący
się w eleganckim mundurze kozackiego esauła na czele grupy
przebierańców. Tym razem zaproponowano mu rolę Striełkina,
nieustraszonego dowódcy dzielnych partyzantów walczących z
krwiożerczymi faszystami. W tym celu sfabrykowano cała legendę
jakoby nasz bohater był pułkownikiem specnazu a nie lipnym chorążym
podrabianych kozaków ale nie czepiajmy się szczegółów. W swojej
nowej roli Girkin okazał się świetny, popatrzcie na jego zdjęcia
zzdjęcia jak w malowniczo wymiętej gimnastiorce i nowiutkiej
mabucie stoi zamyślony nad mapa a minę ma jak Borys Spasski
przed postawieniem mata Bobbyemu Fisherowi.
Niestety to właśnie
zdolności aktorskie przyczyniły się do jego upadku. Jako zwolennik
słynnej metody Stanisławskiego Girkin tak mocno się wczuł w soją
rolę, że sam zaczął się uważać za Striełkowa i co gorsza
uwierzył, że naprawdę jest dowódcą separatystów. Tego było już
za wiele dla towarzyszy z Łubianki, najpierw ogłoszono, że
Girkin-Stiełkow został lekko ranny a później to zdementowano,
nastepnie pojawiła się informacja o ciężkim zranieniu ale i ją
zdemontowano. Na kolejną wiadomość o swojej śmierci, której
pewnie by nie zdementowano Striełkow już nie czekał, przypomniał
sobie, że jest jednak tylko Girkinem i zrezygnował ze swojej roli.
Szkoda bo to duży talent, który się już pewnie nie rozwinie.
Wszyscy fani
ukraińsko- rosyjskiego serialu na pewno nie będą jednak
zawiedzeni, znów się sporo dzieje a równocześnie zgodnie z
regułami gatunku nawet widz, który przez pewien czas odpuści sobie
parę odcinków szybko się połapie. Nie oglądaliście parę dni i
pewnie jesteście ciekawi czy humanitarny konwój już dojechał?
Bynajmniej, jedzie już któryś odcinek i dojechać nie może
wzbudzając coraz większe emocje. One właśniesą głównym celem
takich produkcji, widz ma oglądać niewinne ofiary, wzruszać się i
wyłączać myślenie. Nie może mu przyjść do głowy, że to
właśnie reżyserzy widowiska doprowadzili swoimi działaniami do
masakr, które każą wam opłakiwać dlatego warto powściągnąć
emocje i zacząć się zastanawiać jaką role napisali dla nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz