Szukaj na tym blogu

sobota, 25 maja 2013

Warto obejrzeć ten serial mimo towarzyszącej mu prymitywnej kampanii antykościelnej i licznych nieścisłości historycznych


W sobotę 25 maja HBO rozpocznie emisję trzeciego sezonu   serialu "Borgiowie" z Jeremym Ironsem jako Aleksandrem VI. Zgodnie z panującą ostatnio modą krew, sperma i wino leją się tam strumieniami a film na niewiele wspólnego z prawdą historyczną. Przyznał to zresztą sam reżyser Neil Jordan, twórca serialu mówiąc, że "Nie mam zamiaru opowiadać historii całkowicie opartej na faktach; od tego są książki. (…) To ma być pełen suspensu dramat kryminalny, oparty na prawdziwych postaciach i wydarzeniach. Łapczywie pożądam historycznego materiału, ale jeśli coś uruchomi moją wyobraźnię, nie mam żadnych oporów, by tego użyć".
Nie chce mi się nawet wyliczać wszystkich nieścisłości serialu  wspomnę tylko te najbardziej bijące w oczy: Aleksander VI w białym stroju, sceny na tle kolumnady Berniniego (która jak wiadomo powstała trochę później), huczne weselisko Lukrecji Borgii z Giovannim Sforzą (którego w rzeczywistości nie było gdyż ślub odbył się per procura). Kompletną bzdurą jest też przedstawienie Cezara Borgii jako najstarszego z braci ( pierworodny był Juan). 
Film Jordana jest świetną okazją do zaatakowania Kościoła i instytucji papiestwa, trzeba przyznać, że Aleksander VI doskonale się do tego nadaje gdyż funkcjonował on jak typowy  władca okresu Odrodzenia posługujący się intrygą i skrytobójstwem. Nie zamierzam bronić tej postaci ale kolportowanie czarnej legendy Borgiów przybiera w serialu groteskowe formy. Reżyser nie omieszkał pokazać „baletu kasztanów”- słynnej orgii mającej rzekomo mieć miejsce w apartamentach papieskich. Poruszył także ulubiony wymysł renesansowych paszkwilantów dotyczący kazirodczego związku Cezara i Lukrecji. 
Z żalem muszę stwierdzić, że zrobiony z dużym rozmachem i grany przez świetnych aktorów film (klasą samą dla siebie jest Jeremy Irons, proszę także zwrócić uwagę na Paz Vegę odtwarzającą w innym obrazie św. Teresę) wpisuje się w kolejną antykościelną kampanię. Zawsze zdumiewał mnie prymitywizm i odwoływanie się do najniższych instynktów ze strony moderatorów podobnych hec. Z reguły atakuje się Kościół personalnie co jest o tyle łatwe, że składa on się z ludzi a ci jak wiadomo bywają słabi, grzeszni i jak to słusznie zauważył święty Augustyn genetycznie skłonni do zła. Zawsze można znaleźć księdza mającego problemy z korkiem, workiem czy rozporkiem. Bywali nawet zbrodniczy i rozpustni papieże jak Aleksander VI. Jeżeli jednak spojrzymy na instytucję Kościoła z perspektywy 2 tysięcy lat to okaże się, że pomimo licznych błędów tylko on stoi na straży podstawowych wartości takich jak prawda i godność osoby ludzkiej. Dlatego też ci, którzy chcieliby się bez nich obejść tak zaciekle atakują chrześcijaństwo. 
A jednak warto obejrzeć ten serial mimo towarzyszącej mu prymitywnej kampanii antykościelnej i licznych nieścisłości historycznych gdyż mówi on o ciekawych ludziach żyjącej w jeszcze ciekawszych czasach. Chyba najtrafniej scharakteryzował je jeden z bohaterów słynnego filmu Carola Reeda z Orsonem Wellesem „Trzeci człowiek”: "We Włoszech przez 30 lat pod panowaniem Borgiów były wojny, terror, morderstwa, rozlew krwi - a dali światu Michała Anioła, Leonarda da Vinci, Odrodzenie. W Szwajcarii była miłość braterska, 500 lat demokracji i pokój. A co stworzyli? Zegar z kukułką."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz