DZIEWCZYNKA W BUTACH NIKE.
Był ostatni dzień w roku, zaczynało się już ściemniać. W tej ciemności szła ulicami dziewczynka ubrana w zbyt obszerną dla niej kurtkę. Miała na głowie wełniana czapkę z włóczki i trzęsła się z chłodu mimo, że nie było wcale zimno a najstarsi ludzie nie pamiętali kiedy padał tu śnieg. Buty dziewczynki były trochę za duże ale bardzo je lubiła – były wygodne i miały z boku srebrny napis –Nike. Wszystkie dzieci w sierocińcu zazdrościły jej tych butów, podobnie jak fajnej kurtki z kapturem i suwakami, którą dostała niedawno.
Nie lubiła tej części miasta, czuła się tu obco, pomyślała o tych ludziach, którzy teraz siedzą w ciepłych domach. Musi im być tak dobrze jak jej gdy mieszkała z babcią . O tej porze zawsze piekły razem ciastka- te z przyprawami i miodem. To był cała sztuka, trzeba było dokładnie wiedzieć ile i w jakiej proporcji wymieszać korzenie. Wystarczyła niewielka pomyłka i smak już nie był tak wspaniały. Zawsze trzeba dokładnie uważać na to co się robi- tłumaczyła jej cierpliwie babcia.
Pośrodku ulicy, którą szła dziewczynka, obok zielonego samochodu stało parunastu żołnierzy, opowiadali coś sobie i śmiali się hałaśliwie. Ale dziewczynka wiedziała, że się boją i ich wesołość jest sztuczna. Dorośli często uważają dzieci za głupie a tymczasem sami są tacy niemądrzy- pomyślała dziewczynka zbliżając się do posterunku. Wtedy ten żołnierz, który stał najbliżej głośno krzyknął i wymierzył z do niej z karabinu. Zatrzymała się, zrobiło jej się ciepło i poczuła coś jakby ulgę.
–Co robisz, oszalałeś, widzisz przecież, że to dziecko-odezwał się wysoki człowiek siedzący w odkrytym dżipie, miał twarz przecięta blizną i srebrne odznaki na mundurze, chyba był ich dowódcą. Chłopiec z karabinem, opuścił broń i nieśmiało się uśmiechnął.
-Postępuj zgodnie z procedurą- upomniał go bliznowaty.
-Dokąd idziesz, mała- spytał żołnierz, miał szczupłą, pociągłą twarz i lekko wytrzeszczone oczy.
-Idę do babci, odpowiedziała zgodnie z prawdą, mieszka tam- wskazała na tonące w ciemnościach wzgórze nad miastem.
-No to biegnij- zadecydował bliznowaty.
Dziewczynka znowu poczuła dojmujący chłód ale wyobraziła sobie jak za chwilę spotka się z babcią i będą piekły ciastka z miodem. Szybkim krokiem podeszła do żołnierzy, którzy znowu opowiadali sobie coś wesołego. A gdy mijała samochód, włożyła rękę do kieszeni kurtki i uruchomiła detonator.