Szukaj na tym blogu

wtorek, 26 lipca 2011

Chodż na spacer, mamo




Niedawno przeczytałem w prasie wzmiankę o staruszce porzuconej przez rodzinę na ulicy. Dzieci kobiety nie chciały się nią zajmować, gdyż wymagała ciągłej opieki jako osoba chora na Alzheimera. Być może wyrodna rodzina liczyła na to, że starsza osoba daleko nie ujdzie, co wydawało się nader prawdopodobne jako, że układ komunikacyjny naszego miasta, bywa zabójczy nawet dla w pełni sprawnych.
Dzielna, starsza pani mało, że przetrwała, to jeszcze narobiła wstydu synowi i dwóm córkom, gdy sprawą zajęły się media. Podeszły wiek, Altzheimer, podłe dzieci i ulice naszego miasta nie zmogą tak łatwo kogoś kto przeżył 44 lata komuny i 21 lat demokracji w tym kraju .
Ta bulwersująca historia świadczy jednak o zjawisku znacznie szerszym – rozkładzie tradycyjnej rodziny w której bardzo ważną funkcję pełnili dziadkowie. To oni przede wszystkim wpajali dzieciom tradycyjne wartości. i normy postępowania. Zazwyczaj babcia prowadziła wnuka do kościoła i uczyła pacierza a dziadek wyjaśniał tajemnice dziwnego świata w którym przyszło nam żyć. Prawdopodobnie większość patologii społecznych z którymi stykamy się na co dzień ma swoje źródło właśnie w problemach rodzinnych.
Wielu czytelników w tym miejscu wzruszy ramionami i stwierdzi, że powyższe uwagi ich nie dotyczą – przecież większość rodzin w naszym mieście nie jest zagrożona patologią a nikomu normalnemu nie przyszłoby do głowy porzucenie na ulicy matki, staruszki. Proszę jednak zauważyć, że bohaterowie artykułu z „Głosu” też kiedyś funkcjonowali normalnie, kochali się i szanowali. Z czasem jednak w ich relacje wkradło się niezrozumienie niepostrzeżenie przechodzące w obojętność. Potem była irytacja bo przecież mamy swoje życie i problemy z którymi ledwo dajemy sobie radę. Na końcu zaczynamy traktować jak rzecz kogoś kto w stanie demencji nie przypomina nam osoby, którą kiedyś darzyliśmy miłością i zaufaniem. Należałoby się zastanowić na jakim etapie tego procesu jesteśmy my sami. Być może historia starszej pani z ulicy Noskowskiego powinna być dla nas wszystkich sygnałem, ze coś bardzo złego ostatnimi czasy dzieje się z naszym społeczeństwem. Czy przypadkiem w pogoni za pieniędzmi, które miały nam zapewnić godne życie nie zapominamy o potrzebie kontaktu z najbliższymi. Zastanówmy się, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy z dziećmi i czy nie warto posłuchać opowieści babci, mimo że po raz setny opowie nam historyjkę o tym jak ciocia Zosia kupowała rower w stanie wojennym.
Musze już kończyć mój artykuł gdyż zadzwoniła moja mama z prośbą abym przykręcił jej nowa ramę do firan mimo że stara jest całkiem w dobrym stanie. Już trzy razy udało mi się od tego wykręcić. Dzisiaj jednak chyba pojadę do matki i przykręcę tę przeklętą ramę.

Przeczytaj także:

Alicja Tysiąc radną http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/alicja-tysiac-radna.html
 Wymieramy http://adamkuz.blogspot.com/2010/08/wymieramy.html
Dlaczego Niemki przechodzą na islam http://adamkuz.blogspot.com/2010/12/dlaczego-niemki-przechodza-na-islam.html
Uratować nas mogą jedynie Matki-Polki http://adamkuz.blogspot.com/2010/05/uratowac-nas-moga-jedynie-matki-polki.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz