Szukaj na tym blogu

niedziela, 7 września 2014

Ukraiński pokój z ruskim obiciem


Carl von Clausewitz w swoim klasycznym dziel zwraca uwagę, że nie wystarczy wygrać bitwę, należy ją jeszcze wykorzystać pod względem politycznym. Dopiero wtedy można mówić o pokonaniu przeciwnika. Niestety wygląda na to, że Rosja nie tylko wygrała z Ukrainą pod względem militarnym ale także dzięki temu osiągnęła szereg politycznych korzyści. Ogłoszone przez prezydenta Poroszenkę zawieszenie broni będące właściwie kapitulacją pozwoli Kremlowi zrealizować swoje zasadnicze cele:
  1. Uratowano separatystów w Doniecku i Ługańsku a zamrożenie konfliktu na pewien czas umożliwi przegrupowanie sił, dostarczenie nowych zielonych ludzików a także broni i amunicji.
  2. Klęska militarna to osłabienie i kompromitacja Poroszenki przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi na Ukrainie 26 października. Nie jestem fanem tego polityka ale jak to mówią lepszy złodziej niż bandyta. Nie sądzę też aby to on był odpowiedzialny za przegraną wojnę do której jak ulał pasuje cytat z Sun Tsy: Najważniejszym zadaniem podczas prowadzenia wojny jest krzyżowanie planów bitewnych przeciwnika, nieco mniej ważne jest burzenie jego sojuszów, na trzecim miejscu dopiero jest pokonywanie go w walce, a obleganie miast jest najgorszym rozwiązaniem. Oblężenie miasta można podjąć tylko w ostateczności. 
  3. Putin zagrał Zachodowi na nosie a jego komunikat jest jasny: „wprowadziłem regularną armię na Ukrainę i co mi zrobicie?”. Jest to typowa, stalinowska zagrywka wychowywania wszystkich dookoła poprzez strach i szok.
  4. Ostatni ale najważniejszy efekt zawieszenia broni umknął zarówno analitykom jak i salonowym mędrcom. Z frontu walki powrócą uzbrojone po zęby banderowskie formacje, niektóre przetrzepane przez Rosjan mniej, niektóre bardziej a niektóre w ogóle jak pewien ochotniczy batalion, którego żołnierze w toku największych walk stwierdzili, że mają dosyć i nie niepokojeni przez nikogo spokojne wrócili do domu. Ciekawe, że Rosjanie, którzy oficjalnie toczą wojnę z ukraińskim faszyzmem nie wykorzystali okazji do całkowitego zniszczenia właśnie tych jednostek (jedna nosi imię zbrodniczej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów a druga ma w emblemacie symbolikę hitlerowską). Wynika to z długofalowego planu Kremla rozbicia Ukrainy do czego banderowcy skutecznie destabilizujący Ukrainę od czasu Majdanu są niezbędni. Teraz wrócą do siebie w glorii bohaterów i zaczną atakować Poroszenkę i jego ludzie jako moskiewskich zdrajców odpowiedzialnych za klęskę militarną.
Wygląda to wszystko niewesoło i może doprowadzić do najgorszego scenariusza z punktu widzenia Polski a mianowicie całkowitego rozpadu Ukrainy na dwa parapaństwa: podporządkowane Rosji ze stolicę w Kijowie i banderowskie, pozornie niezależne a w rzeczywistości sterowane prze FSB. Może się więc okazać, że będziemy mieli dwóch barbarzyńców u bram i nie wiadomo, który gorszy. Wszystkich, którzy bredzą o ukraińskiej partyzantce, która będzie się dzielnie bronić przed armia rosyjska co rzekomo ma wykończyć Putina radziłbym się puknąć w czoło. Nie po to tajne służby rosyjskie uruchomiły krwawego upiora banderyzmu aby ten miał im potem w czymkolwiek przeszkadzać.
Często zarzuca mi się defetyzm i antypolonizm gdyż przedstawiam jedynie czarne scenariusze, jednak ktoś musi pełnić rolę łańcuchowego psa Rzeczypospolitej, który głośno ujada gdy widzi zbliżające się niebezpieczeństwo. A jak zapytacie co należy zrobić w tej sytuacji to odpowiadam: zbroić się, szkolić i organizować. Natychmiast- być może wtedy mamy jeszcze jakieś szanse.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz