Szukaj na tym blogu

niedziela, 6 sierpnia 2023

Kto popełnił samobójstwo na Andrzeju Lepperze?


Oficjalną przyczyną śmierci Andrzeja Leppera było samobójstwo „ bez udziału osób trzecich”. Taką wersję podały organa ścigania od razu po odkryciu zwłok mimo, że nie przeprowadzono wtedy jeszcze śledztwa. Okazało się jednak, że prokuratura była jak zwykle nieomylna gdyż sekcja zwłok potwierdziła pierwotną wersję. Powodów, żeby podchodzić do tego sceptycznie było aż nadto. Osobowość zmarłego była dokładną odwrotnością psychologicznego profilu samobójcy na co zwrócili uwagę wszyscy znajomi przewodniczącego Samoobrony.
Skoro jednak media otrzymały zadanie wbicie do głowy ludziom najmniej prawdopodobnej wersji to robiły co mogły. Cały czas w przekaziorach mieliśmy festiwal specjalistów od psychologii cierpliwie tłumaczących lemingom jak to depresja może zabić człowieka. Poziom tych fachowców i ich rewelacji nie odbiegał od tego co nam serwowali eksperci od lotnictwa (w czasie gdy ruscy wycofywali tupolewy jeden z nich z całą powagą zachwalał niezawodność tych maszyn) czy ekonomii ( tłumaczących, że skok franka nie jest wynikiem lawinowego zadłużenia państwa lecz działań Kongresu USA).
Dla odrobinę bardziej rozwiniętych umysłowo przedstawiono rzekome powody dla których ktoś tak twardy i odporny psychicznie jak Lepper mógłby targnąć się na życie. Najpierw wałkowano chorobę jego syna, później jakby dano sobie z tym spokój ze względu na oczywisty nonsens takiej argumentacji. Kto mając chore dziecko zabija się zamiast walczyć do końca? Inny argument brzmiał zgoła humorystycznie- na biurku Leppera znaleziono wezwania do zapłaty co miało go całkowicie pogrążyć. Tyle tylko, że nieboszczyk nigdy się podobnymi drobiazgami nie przejmował niezależnie od tego czy miał kasę czy też nie a takimi świstkami mógłby sobie wyłożyć całe pole. Podobną wartość miała rewelacja o tragicznym wpływie problemów małżeńskich na kogoś kto od dawna jest w separacji. Oczywiście psycholodzy mądrze tłumaczyli, że człowieka może załamać niekoniecznie jeden silny cios ale także cały masa mniejszych powodujących poczucie osaczenia. Pewnie mają rację ale nie w przypadku kogoś takiego jak Lepper, który wyraźnie odżywał gdy mógł o coś zawalczyć.
Odrobinę bardziej sensownie brzmiało twierdzenie, że przewodniczący Samoobrony postawił odebrać sobie życie gdyż skończyła się jego kariera a tego przywykłszy do blichtru nie mógł znieść. To akurat było najszerzej kolportowane, ponieważ umożliwiało zaatakowanie Jarosława Kaczyńskiego, który rzeczywiście zniszczył koalicjanta w głupi zresztą sposób  nic na tym nie zyskując. Zapomina się jednak, że z tego starcia zwycięsko wyszedł Lepper. Stracił co prawda stanowisko wicepremiera a jego ludzie lukratywne fuchy po różnych urzędach ale nie udało się go złapać na żadnej przewałce w ministerstwie mimo, że zrobił ich setki. Skierowana przeciwko niemu prowokacja policyjna spaliła w panewce dzięki życzliwemu ostrzeżeniu z MSW. Plan Kaczyńskiego aby skonsumować przystawki: LPR i Samoobronę poprzez eliminację ich przywódców i przejęcie kadr i zwolenników pod swoje skrzydła kompletnie nie wypalił. Lepper się wywinął a PIS nie mając zdecydowanej większości w Sejmie zrezygnował z władzy.
O tym wszystkim rządowi propagandziści tacy jak Jacek Żakowski obarczający odpowiedzialnością za śmierć Leppera PIS nie wspominali. Nie zająknęli się również, że do rozbicia Samoobrony w większym stopniu niż akcja Kaczyńskiego przyczyniła się nagonka rozpętana przez Gazetę Wyborcza oskarżającą przywódców tej partii o seksualne wykorzystanie Anety K. Salonowe feministki uderzyły w wielki dzwon robiąc z niej symbol uciemiężonej przez patriarchalne społeczeństwo kobiety. Dołożył się do tego niezawisły sąd skazując Leppera i Łyżwińskiego na odsiadkę i to bez zawiasów mimo że pokrzywdzona nie potrafiła nawet wskazać z kim ma dziecko. Wyrok w tej sprawie urągał nie tylko już i tak niskim standardom prawnym ale nawet elementarnemu rozsądkowi miał jednak tę zaletę, że całkowicie podporządkowywał przewodniczącego Samoobrony rządzącym gdyż w każdej chwili mógł wylądować w więzieniu jak Łyżwiński.
Jednak to nie sprawa Anety K. najbardziej zaszkodziła Lepperowi ale publikowane niejako przy okazji opowieści o jego życiu seksualnym. Czytelnicy mogli na przykład dowiedzieć się jak to przewodniczący zaprosił do swego gabinetu trzy panie (sic!) wątpliwej konduity i po skonsumowaniu tychże wynagrodził je plikiem pieniędzy wyciągniętym z partyjnej szafy pancernej. Nikogo nie zastanowiło, że podobne rewelacje są sprzeczne z wynurzeniami pokrzywdzonej działaczki Samoobrony bo skoro Leppera stać było na wytrawne kurwy to po co mu była potrzebna kobiecina działająca w przydworcowych chaszczach? Wiejski elektorat odwrócił się jednak od swojego trybuna, któremu mógł darować wiele (na przykład korupcję i liczne malwersacje) ale nie luksusowe samochody, drogie garnitury i takież dziwki, rzekomo w hurtowych ilościach.
Wbrew pozorom jednak kariera Andrzeja Leppera wcale nie była skończona. Wręcz przeciwnie mógł on liczyć na błyskotliwy come back związany z gospodarczą i polityczną sytuacją naszego nieszczęsnego kraju. Dopóki nie wygrał sądowej apelacji musiał chodzić ściśle na pasku Platformy w obawie przed odsiadką. Do jego obowiązków należało systematyczne pojawianie się w telewizorni i wyrzekanie na wszelkie obrzydliwości PISu. Co ciekawe odwalał tę pańszczyznę bez specjalnego entuzjazmu jaki cechuje na przykład Niesiołowskiego. Po korzystnym dla siebie wyroku jego perspektywy znowu stały się zachęcające. Lepper jako człowiek znający realia wsi miał wszelkie dane aby przewidywać gwałtowne pogorszenie się sytuacji chłopów. Żyło im sie wtedy w miare dobrze dzięki korzystnym cenom i dotacjom co spowodowało, że postawili na PSL a nie na rozrabiaczy z Samoobrony. Jednak jak zwykł był mawiać przewodniczący sytuacja zaczęła się dynamicznie zmieniać. Nawet gdyby w wyborach Samoobrona przepadła to i tak potem zobaczylibyśmy Leppera jak organizuje blokady takie jak w latach 90-tych tylko, że na znacznie większą skalę. Kto wie-może marzyło mu się odegranie roli przywódcy powszechnego, społecznego niezadowolenia, które zmiotłoby rządzący establiszment.
W tej sytuacji dalsze chodzenie na pasku PO nie miało dla Leppera najmniejszego sensu a logicznie rzecz biorąc pojawiły się przesłanki aby zbliżyć się do PISu. Dla opozycji byłby bezcennym nabytkiem ze względu na znajomość różnych ciekawych faktów ze styku szemranego biznesu, służb specjalnych i polityki. Gdyby zdecydował się mówić to spowodowałby istne trzęsienie ziemi dlatego przez wielu beneficjentów chorego systemu panującego w Polsce mógł być postrzegany jako chodząca bomba zegarowa. Nie był głupcem i pewnie sobie zdawał sprawę z ryzyka swoich poczynań ale pewnie zaślepiła go wysokość stawki w całej rozgrywce. Jeżeli nie popełnił samobójstwa to dorobiliśmy się w Polsce nie tylko „specjalistów od śrub z samochodu wykręcanych” ale także fachowców od pętli wisielczych zadzierzgniętych.
Na rządzących wszelkie informacje dotyczące śmierci Leppera działały przed wyborami jak płachta na byka co powodowało gorączkową działalność propagandzistów wszelkiej maści. Obok uparcie lansowanej od samego początku tezy o samobójstwie (wcale bym się nie zdziwił gdyby wkrótce odnaleziono list pożegnalny ponad wszelka wątpliwość rozpoznany jako autentyczny) stosowano taktykę wypróbowaną podczas śledztwa smoleńskiego. Polegała ona na ośmieszaniu wszelkich sugestii niezgodnych z oficjalną wykładnią. Tak jak wypuszczano rozmaitych świrów aby rozpowszechniali bzdury o obłoku helowym czy polu magnetycznym aby potem wyśmiać samo domniemanie zamachu w Smoleńsku tak  próbowano zdezawuować tezę o nienaturalnym zgonie przewodniczącego. Wystarczyło zajrzeć do internetu aby zobaczyć całe tabuny dorosłych detektywów kręcących się wokół rusztowań pod siedzibą Samoobrony i wygadujących bzdury. Szkoda tylko, że nieomylna prokuratura, która natychmiast po zgonie wiedział co się stało nie zapytała po co je postawiono akurat tam i akurat wtedy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz