Szukaj na tym blogu

sobota, 28 listopada 2020

Józef Stalin o Warszawie (Fragmenty nieopublikowanej powieści)




Zawsze śpię czujnie, otworzyłem oczy jak tylko usłyszałem skrzypnięcie drzwi, no tak, goniec ze sztabu z papierem. Oczywiście Tuchaczewski żąda aby natychmiast ruszyć w kierunku Warszawy. Trzeba odpowiedź pomalutku i ze spokojem przemyśleć. Zapalić fajkę i wpatrując się w dym ruszyć głową. Trzeba będzie podjąć istotną decyzję, ile razy muszę to zrobić to przypomina mi się szkoła w Gori i nauczyciel, Dmitrij Chachutaszwili. To był dopiero prawdziwy drań, wszyscy panicznie bali się go jak ognia. Potrafił mnie zawołać i patrząc mi w oczy wycedzić: Dżugaszwili, znowu coś masz na sumieniu, lepiej się przyznaj bratku.

Dobrze, że żołnierze znaleźli tytoń, dobry wirginijski. Ruszyć na Warszawę, wszyscy o tej Warszawie. A co to jest ta Warszawa? Przejeżdżałem tam kiedyś, polsko-żydowska prowincjonalna dziura z pretensjami do metropolii a tak naprawdę jakiś kiszłak na obrzeżach imperium. Co z tego, że stolica. A jakie ma właściwie znaczenie strategiczne? Żadne, tylko propagandowe. Teraz trzeba delikatnie wyczyścić fajkę. To zawsze mi pomagało. Oczywiście wszyscy gadają, że po trupie pańskiej Polski dojdzie się do Niemiec gdzie już wybuchła rewolucji a potem już cała Europa w zasięgu ręki. Niemca nie tak łatwo pokonać, co prawda przegrali wojnę ale tylko dlatego, że brakło im wszystkiego. Nawet to co zrabowali w Rosji nie wystarczyło. Tak łatwo ich pokonać? Już ten dureń Mikołaj się przekonał. To Niemcy zadali tak ciężkie klęski carskiej armii, że wszystko rozleciało na kawałki. A cara Wszechrusi Mikołaja czekiści jak psa zastrzelili z rodziną w jakiejś piwnicy. Czytałem raport z egzekucji, car siedział z małym carewiczem na kolanach. Ponoć jak zaczęli do nich strzelać zginęli natychmiast, caryca też ale od ich 4 córek kule się odbijały bo miały zaszyte diamenty w gorsetach i trzeba było dobić bagnetem. Idioci, cara i carewicza oczywiście trzeba było zabić ale po cichu i ogłosić, że sami zmarli. A księżniczki? Popracować nad nimi trzeba było tak aby same zaśpiewały międzynarodówkę i wstąpiły do partii. To dopiero byłby efekt propagandowy. Ech marzenia, marzenia, trochę jeszcze na nie za wcześnie. Teraz trzeba wrócić do sedna. Tytoń jest naprawdę dobry, lekko wilgotny. Jak go przycisnąć palcem to czuć, że włókna lekko się rozprężają. To znak, że nie był ani zbyt wilgotny ani co gorsza suchy gdy włókna są łamliwe i tracą cały swój aromat. Poprzedni właściciel kapciucha znał się na rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz