Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 18 maja 2020

Jan Paweł II będzie do nas mówił tak długo jak długo będzie istniała Polska

Jan Paweł II na Westerplatte | Muzeum II Wojny Światowej
Jan Paweł II na Westerplatte

W kolejną rocznicę urodzin media przedstawiają Jana Pawła II jako zdziecinniałego staruszka który coś mówił o kremówkach a potem podśpiewywał. O tym co miał nam do przekazania i jak bardzo jest to aktualne dzisiaj nikt się nawet nie zająknie. Obchody rocznicowe odbywają się w szczególnych okolicznościach-oto wbrew temu co nam od dwudziestu lat rozmaici mędrcy wbijali do głowy historia nie tylko się nie skończyła ale zaczęła się toczyć z rosnąca szybkością. Wbrew zwolennikom postępu nie biegnie ona ku świetlanej przyszłości ale powraca w doskonale nam Polakom znany nurt. Po kilkudziesięciu latach kolejnej i niewykorzystanej niepodległości znowu znajdujemy się w scenerii rodem z końca XVIII wieku.
Polski papież napisał kiedyś, że "Naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha, naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza i tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć." Nasza historia jest pełna paradoksów, po każdej krwawej hekatombie w której zazwyczaj ginęli najlepsi następował wyż demograficzny, największy miał miejsce w 1946 roku. Teraz od dłuższego czasu ani wojny ani powstania a my wymieramy, dane statystyczne są bezlitosne, mamy najniższy przyrost naturalny w Europie. Giniemy-to słowo najlepiej określa sytuację naszego narodu na początku XXI wieku. 
O przyczynach takiego stanu rzeczy Jan Paweł II mówił wielokrotnie wskazując na rozmaite przejawy „duchowego znieprawienia” skutkującego akceptacją dla gnicia i rozpadu struktur społecznych i państwowych. Problem w tym, że nikt nie chciał tego słuchać, w czasie czwartej pielgrzymki do wolnej już ojczyzny gdy mówił o tym co zostało „zrujnowane (...) w ludziach, w ludzkich sumieniach, w obyczajach, w opinii zbiorowej, w środkach przekazu" odpowiedzią były krzyki i wyzwiska. Spowodowało to wcześniejszy wyjazd Ojca Świętego z Polski, który potem przez dłuższy czas konsekwentnie omijał kraj rodzinny.
Dzisiaj ataki na papieża są znacznie bardziej brutalne ale ci którzy miotają obelgi i kalumnie są przynajmniej szczerzy i trafnie wyczuwają intelektualny dynamit zawarty w jego nauczania. Czymś znacznie gorszym jest próba przykrycia sensu papieskiego przesłania jest przedstawianie przez wiodące media Jana Pawła II w sposób kompletnie fałszywy jako zdziecinniałego staruszka, który czasami coś tam powiedział o kremówkach ale głównie podśpiewywał góralskie piosenki. Niestety działania takie okazały się w znacznej mierze skuteczne, przestrogi Jana Pawła II dotarły do nielicznych i nie zaistniały jako zjawisko o szerokim zakresie społecznym a wszelkie rozważania o rzekomym pokoleniu JPII należy między bajki włożyć. 
To co Ojciec Święty mówił o Ojczyźnie wymagającej „nieustannej odnowy umysłów i serc” i będącej „wyzwaniem do zbiorowego poświęcenia wielkim narodowym celom” okazało się być głosem proroka wołającego na puszczy. Przestroga "Nie chciejcie ojczyzny, która was nic nie kosztuje" do nikogo nie dotarła dlatego też niedługo możemy się przekonać podobnie jak Polacy w XVIII wieku ile nas będzie kosztować utrata Ojczyzny, której nie chcieliśmy bronić. 
Obok zakłamywania spuścizny Jana Pawła II istotnym elementem obchodów rocznicy jego urodzin jest film Tomasza Sekielskiego traktujący o księdzu-pedofilu. Wymowa tego dzieła jest jednoznaczna: za przypadki pedofilii wśród księży odpowiada Kościół jako instytucja a w domyśle sam papież. Nie ma w tym niczego odkrywczego. Trudno zliczyć artykuły zarzucające świętemu Papieżowi Janowi Pawłowi II tolerowanie pedofilii wśród kleru tylko dlatego, że w jakiejś parafii był ksiądz-zboczeniec. Takie zarzuty postawiła między innymi dziennikarka New York Times Maureen Dowd pisząc, że w okresie jego pontyfikatu dochodziło do licznych skandali pedofilskich co powoduje, że „nie zasłużył on na świętość”. 
Ten sposób walki z katolicyzmem został zapoczątkowany przez hitlerowskiego Sturmera. W każdym numerze tego tabloidu oprócz pornograficzno- sadystycznych ataków na Żydów musiała się znaleźć opowiastka o księdzu pedofilu dybiącym na jakiegoś hitlerjunge. Goebbelsowska metoda z powodzeniem jest stosowana dzisiaj. We wszystkich wiodących mediach nie ma dnia bez wiadomości o kapłanie katolickim w kontekście pedofilii lub złodziejstwa mimo że w tej grupie przestępstwa zdarzają się znacznie rzadziej niż gdzie indziej. A mimo to Kościół Katolicki mówi o solidarności w grzechu. Dziwne to trochę bo nie słyszałem o przypadku takowej solidarności wśród innej grupy zawodowej np. wśród muzyków jazzowych. To tak jakby aktualny prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego twierdził, że czyny jego poprzednika spadają w sensie moralnym na wszystkich zajmujących się jazzem. 
Zawsze zdumiewał mnie prymitywizm i odwoływanie się do najniższych instynktów ze strony moderatorów antykościelnych kampanii. Z reguły atakuje się Kościół personalnie co jest o tyle łatwe, że składa on się z ludzi a ci jak wiadomo bywają słabi, grzeszni i jak to słusznie zauważył święty Augustyn genetycznie skłonni do zła. Zawsze można znaleźć księdza mającego problemy z korkiem, workiem czy rozporkiem. Bywali nawet zbrodniczy i rozpustni papieże jak Aleksander VI. Jeżeli jednak spojrzymy na instytucję Kościoła z perspektywy 2 tysięcy lat to okaże się, że pomimo licznych błędów tylko on stoi na straży podstawowych wartości takich jak prawda i godność osoby ludzkiej. Dlatego też ci, którzy chcieliby się bez nich obejść tak zaciekle atakują chrześcijaństwo. 
Ateiści to ludzie ślepi na nadprzyrodzony charakter instytucji Kościoła, dostrzegają jedynie wymiar ludzki a ten nie zawsze może być budujący. Dlatego też wszyscy biorący udział w nagonce na Kościół, ponieważ jakiś ksiądz źle się prowadził mają tak jak Sekielski mentalność grypsiarzy. Ci jak wiadomo nie jedzą śledzi bo się jeden kiepski w morzu kąpał. A swoją drogą może by tak jakiś artykulik demaskujący na przykład lubieżnego mułłę bo o kapłanach innych wyznań aż strach nawet pomyśleć.
Film Sekielskiego po którym spodziewano się co najmniej trzęsienia ziemi zawiódł natomiast nie zawiódł prymas Wojciech Polak, który dokładnie wszedł w narrację wrogów Kościoła. Prymasów mieliśmy już różnych: Prymasa Tysiąclecia i wielu innych niezwykle zasłużonych dla swojego kraju. Byli jednak także zdrajcy i kanalie no a teraz mamy prymasa Polaka. Wziąwszy pod uwagę dzisiejszy stan społeczeństwa i kościoła, który cierpi na ewidentny kryzys przywództwa nie sposób popaść w najgłębszy pesymizm. O tym właśnie mówił w przejmujący sposób Jan Paweł II: "Dziś człowiek tak często nie wie, co nosi w sobie, w głębi swej duszy, swego serca. Jak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Ogarnia go zwątpienie, które przeradza się w rozpacz." ale mówił także, że „dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna" oraz, że "Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach." Oczywiście chodzi tutaj o perspektywę zbawienia a nie kwestie doczesne ale jest w tych słowach coś dziwnie krzepiącego. 
Gdy słucham wypowiedzi Jana Pawła II to nadzieja wbrew wszelkiej logice powraca i nie jest to zwykłe chciejstwo ani fascynacja jego niewątpliwą charyzmą. Nie przewiduję też bezpośredniej ingerencji Opatrzności na korzyść naszego kraju ale raczej coraz gorsze tarapaty. Być może to irracjonalne, chciałbym jednak zwrócić uwagę, że w życiu narodów i społeczeństw nie wszystko jest przewidywalne. Według Ojca Świętego "Świadomość własnej przeszłości pomaga nam włączyć się w długi szereg pokoleń, by przekazać następnym wspólne dobro – Ojczyznę." Ten tysiącletni ciąg pokoleń uczy nas jednego-że w naszych dziejach zdarzały się sytuacje beznadziejne: całkowity upadek państwa polskiego XI wieku, w okresie rozbicia dzielnicowego i rozbiorów a jednak wbrew wszelkim prawidłom historii wciąż się odradzamy. 
Skoro tak się już stało parokrotnie to być może znów się pojawi się jakiś impuls, który odmieni wszystko i spowoduje, że znajdą się tacy, którzy wysłuchają przesłania Jana Pawła II: „Każdy z was młodzi przyjaciele znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie może nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie może się uchylać. Nie może zdezerterować. Wreszcie jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić...!" Jan Paweł II będzie do nas mówił tak długo jak długo będzie istniała Polska, możemy wysłuchać tego co ma do powiedzenia lub udawać, że nic nie słyszymy jedząc kremówki i przytupując w takt góralskiej muzyki. 
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz