Szukaj na tym blogu

sobota, 28 sierpnia 2021

Teresin pow. Włodzimierz Wołyński: upowcy oraz chłopi ukraińscy wymordowali co najmniej 207 Polaków

                                         

Dziewczyny z koloni Teresin na Wołyniu

Pierwsza z lewej siedzi Helena Karbowiak z Lasu Kohyleńskiego, trzecia to prawdopodobnie Weronika Topolanek (zdjęcie z prywatnych zbiorów Pani Heleny Wójtowicz z domu Karbowiak)

Teresin pow. Włodzimierz Wołyński upowcy oraz chłopi ukraińscy z Kohylna i Gnojna siekierami, bagnetami i innymi narzędziami oraz paląc żywcem wymordowali co najmniej 207 Polaków; troje dzieci w wieku: 1,5 roku oraz 5 i 8 lat Ukrainiec zakopał żywcem w ziemi )W. i E. Siemaszko..., s. 941 – 942) (29.08.1943-prawosławne święto Wniebowzięcia NMP)


Teresin, gmina Werba – kolonia polska, zamieszkana przez 300 Polaków i kilka rodzin ukraińskich. 29 sierpnia 1943 r. chłopi ukraińscy z Kohylna i Gnojna wspólnie z upowcami dokonali zbrojnego napadu na ludność polską. Zginęło ponad 200 osób. Rodzinę Krakowiaków ukrył Ukrainiec Kirył Sidoruk z Wólki Swojczowskiej, zaś Tymosz Siunia udzielił schronienia Stanisławowi Bydychajowi i jego matce, a następnie wskazał bezpieczną drogę do Włodzimierzówki (gm. Mikulicze). Rodzinę Stefanusów na tydzień przed napadem uprzedził Szymon Środa. „Nie wiem, co się stało Środzie – pisze Antoni Stefanus – że nas ostrzegł, a tydzień później [...] zakopał żywcem troje dzieci”. 103 Ukrainiec Hryhorij Stolaruk mordował Polaków, zaś jego krewny Anastazij – ratował; Kiryczuk był jednym z napastników, natomiast jego żona nosiła chleb Polakom ukrywającym się w lesie po rzezi. 8-letniej Rozalii Bojko, która uratowała się jako jedyna z rodziny, kazano iść do sołttysa. Tam natknęła się na banderowców. Wypytali ją, kim jest, i powiedzieli: „jak została to niech będzie”. Jeszcze raz przeżyła. Pracowała potem w bardzo ciężkich warunkach u rodziny ukraińskiej aż do czasu odnalezienia jej przez stryja po zakończeniu wojny.


Źródło: AIPN, 27 WDAK, IV/49, Relacja Antoniego Stefanusa, k. 153v; AW II/2558, R. Wielosz z d. Bojko, List – wspomnienia, k. 2–3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz