piątek, 12 listopada 2010
Konferencja prasowa Poncyljusza miała być punktem zwrotnym w powojennej historii
Wszyscy oczekiwali jak kania dżdżu wystąpienia Poncyljusza w Wejherowie. Nasz bohater niby miał tylko poprzeć kandydata PO na stanowisko prezydenta tej pomorskiej metropolii. Jasne było jednak, że to wydarzenie epokowe, początek nowego ruchu politycznego obejmujące szerokie spektrum poglądów: od zwolenniczki ustawy o rozbijaniu rodzin i odbieraniu dzieci Kluzik Rostkowskiej poprzez poprzez wyznawców Carlla Smitta a na gloryfikatorze ludobójców spod znaku UPA Pawle Kowalu skończywszy. Ten wspaniały sojusz miał cieszyć się poparciem co trzeciego Polaka a panie, które spieprzyły Kaczyńskiemu wybory prezydencie znowu poczuły się odpowiedzialne za miliony. Jasne było dla wszystkich, że takie ugrupowanie usunie w cień pogrążone w niezrozumiałym konflikcie PO i PIS, wygra kolejne wybory i dopiero wtedy będzie nam się żyło lepiej. Wszystkim. Czekałem więc niecierpliwie do godziny dwunastej, która ze względu na konferencję prasową Poncyljusza miała być punktem zwrotnym w powojennej historii Polski. I co? I nic tylko te same frazesy od których już nawet lemnigom robi się niedobrze. Oczywiście sprostytuowane media zrobią z tego i tak wydarzenie epokowe na miarę Okrągłego stołu. Pismo dla umiarkowanych idiotów użyło nawet określenia Mowa Wejherowska Poncyljusza dając to zrozumienia, że powinna przejść go historii tak samo jak Uniwersał Połaniecki Kościuszki czy Mowy Sejmowe Skargi. A swoja drogą przydałoby się w Polsce ugrupowanie konserwatywne światopoglądowo i wolnorynkowe gospodarczo mogące przełamać klincz dominujących partii. Tyle tylko, że nie da się tego zrobić z ludźmi manipulowanymi przez Pawła Kowala gdyż jak mówi ludowe przysłowie mimo najszczerszych chęci z gówna bata się nie ukręci. A przydałby się na spasiony tyłek PO.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz