Szukaj na tym blogu

środa, 27 października 2010

Dement roku

Nie wiedzieć czemu wszyscy są u nas święcie przekonani, że jak ktoś miał piękną kartę w czasie wojny to choćby potem zachowywał się jak skończone bydlę to złego słowa nie można mu powiedzieć. A jeszcze jak wpływowe media zrobią z niego autorytet to już koniec. Żałosny dement, któremu ślina i głupoty lecą z gęby z szybkością karabinu maszynowego wierzy wtedy we własną nieomylność i wielkość. Wszystko mu wolno, może na przykład twierdzić, że żadnego kryzysu gospodarczego a wszelkie pogłoski jakoby był to tylko wymysły prawicowych oszołomów.
Straszny dziadunio, który prawdopodobnie nawet nie wie ani gdzie jest ani jak się nazywa potrafi nazwać wyborców partii nielubianej przez swoich promotorów bydłem i nikt nawet się nie obruszył ani nie odważył zaproponować całodobowej opieki medycznej. Wszelka próba polemiki ze zidiociałym starcem kończy się zawsze argumentem nie do odparcia: on był w obozie koncentracyjnym a ty tylko na studium wojskowym więc on musi mieć rację a ty milcz.

 Mimo wielu przypałów Bartoszewski w uznaniu swoich zasług został człowiekiem roku Gazety Wyborczej choć moim zdaniem powinien raczej zostać dementem roku. Ostatnio GW podało mrożącą krew w żyłach informację o listach z pogróżkami przesyłanymi naszemu pogromcy hodowców zwierząt futerkowych w związku z czym otrzymał on ochronę BORu. Z punktu widzenia PO jest to posunięcie niezbędne bo jak go nie upilnują to stary dureń rzuci jeszcze parę tekstów i dopiero będzie wstyd.

Czytaj także:
http://adamkuz.blogspot.com/2011/01/straszliwa-historia-o-bartoszewskim.html

http://adamkuz.blogspot.com/2010/05/ten-rzad-spieprzy-wszystko-co-sie-dao.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz